Stronę tą kieruję to tych, którzy zastanawiają się nad porzuceniem „systemu” i wyjeździe na „koniec świata”, albo też są już zdecydowani – gotowi na ten krok. Na podstawie własnego doświadczenia i obserwacji nie polecałbym wyjazdu „w jedną stronę”  – one way – najlepiej jest pomieszkać 2-3 mies. i po przemyśleniu podjąć właściwą decyzję.

Poniżej  zamieszczam opinię jednego z „przebudzonych”, jakże trafną…

Wielu ludzi chciałoby rzucić to co robią, niestety nie mają odwagi i tkwią w chorej rzeczywistości, zaciągają kredyty, płacą pokornie podatki i pracują dla Tego wszystkiego na dwóch etatach, zakładają rodziny, często sami nie potrafiąc sobie dać ze sobą rady. Po co to wszystko? Nikt nie zadaje sobie takich pytań, bo „życiem zajęty”. Potem taki delikwent budzi się po kilkunastu latach i zaczyna się zastanawiać, robić bilans czy czasem czegoś w życiu nie przespał, nie przegapił. Zazwyczaj gdy ktoś powiela standardowy model życia to bilans wychodzi na minus i co wtedy? Zaczyna się… ale często jest już za późno. Bo 40 czy 50 lat na karku, rodzina na utrzymaniu, jeszcze 10 lat do spłaty kredytu i perspektywy na głodową emeryturę w przyszłości.

Z mojej strony dodałbym tu że na zmiany nigdy nie jest za późno i lepiej żałować, że coś się zrobiło niż żałować, że się nie zrobło.
Ja osobiście „przebudzenie” mam już za sobą i nie mam zamiaru wracać do „Systemu”. Drugi raz postąpiłbym tak samo.
Wszystkim zainteresowanym chętnie odpowiem na pytania .

Żyj szczęśliwie tak jak zawsze marzyłeś!

malpka1